Przekaż nam 1,5% podatku
KRS 0000440013
Tutaj jeden drugiego rozumie i wspiera- wywiad z panią Barbarą i Sylwią, opiekunami społecznymi
Swój staż w „Ósmym Kolorze Tęczy” rozpoczęły w grudniu jako certyfikowani opiekunowie społeczni osób starszych i niepełnosprawnych. Rozmawiamy o ich pracy, radościach oraz więzi, która zaistniała.
Proszę opowiedzieć nam parę słów o sobie
Barbara: W „Ósmym Kolorze Tęczy” odbywam staż jako opiekun osób starszych, schorowanych. Jestem gotowa pomagać także dzieciom, oczywiście niepełnosprawnym.
Pracowałam wcześniej w szpitalu jako salowa, na oddziale intensywnej terapii. Widziałam ludzi cierpiących, potrzebujących, najczęściej nieprzytomnych. Pomagałam tam pielęgniarkom. Przebieranie, mycie, zakładanie pampersów. W ogóle w wielu czynnościach – obcinaniu paznokci, rzeczach związanych z higieną.
Wszystko musiało być zdezynfekowane. Moja oddziałowa, p. Agnieszka Pastuszak zaakceptowała mnie, robiłam to po prostu porządnie. Pamiętam, że brała płytki z bakteriologii i sprawdzała czystość kratek w suficie – na oddziale nie było ani jednej bakterii.
Robiłam tam wszystko, co należało do moich obowiązków. Wszystko, żeby choremu było dobrze.
Sylwia: Jestem stażystką, jestem gotowa nieść pomoc osobom potrzebującym. Jest to moja pierwsza praca, z tym zawodem wiążę swoją przyszłość. Ukończyłam szkołę w zawodzie „opiekun medyczny”, zdałam egzamin.
Jak znalazły się panie w „Ósmym Kolorze Tęczy”? Jak przebiegał proces rekrutacji?
B.: Sama chciałam iść jako opiekun do osób starszych. Zapisałam się na szkolenie. Chciałabym pomagać choremu, ludziom potrzebującym wsparcia. Opiekun powinien być pracowity, punktualny, budzący zaufanie.
Do stowarzyszenia przychodzą osoby niepełnosprawne, które potrzebują wsparcia, rozmowy.
S.: Dostałyśmy propozycję odbycia praktyk. Informację, że stowarzyszenie poszukuje takich osób, otrzymaliśmy na szkoleniu, w którym oprócz nas było 5 osób z powiatu radzyńskiego.
B.: Skończyłyśmy szkolenie i otrzymałyśmy propozycję stażu na Parkowej 2.
S.: Atmosfera na kursie była bardzo miła. Mieliśmy bardzo fajną panią prowadzącą, Barbarę Wodzińską, dyplomowaną pielęgniarką z Parczewa. Szkolenie obejmowało 138 godzin, kończyło się egzaminem, które zdałyśmy pozytywnie.
Egzaminatorami były osoby z Lublina, z PCK. Była część teoretyczna i praktyczna- czyli test i zadanie do wykonania przy chorym (na manekinie).
B.: Poznałyśmy m. in. jak prawidłowo reanimować chorego, jakie czynności trzeba wykonywać, a nawet samemu sobie (np. przy problemach z sercem). Bardzo dużo dowiedzieliśmy się o różnych chorobach.
Prowadząca była znakomita, wszelkie przekazywane wiadomości do nas docierały. Kurs kończył się otrzymaniem certyfikatu.
Na czym polega Wasza praca opiekuna społecznego? Jak wygląda Wasz dzień?
B. : Byłam na pierwszym spotkaniu w stowarzyszeniu, gdzie było naprawdę dużo osób. Pani prezes przedstawiła mnie wszystkim niepełnosprawnym, rodzicom dzieci. Byłam pod wrażeniem atmosfery.
Można poczuć jedność, jeden drugiego wspiera, rozumie. To bardzo ważne.
Rozmowa buduje zaufanie.
Przychodzimy rano, robimy śniadanie i herbatę osobom niepełnosprawnym. Karmimy, gramy w warcaby. Bardzo dużo rozmawiamy. Ja zadaję pytania, podopieczny zadaje mi.
S.: Chodzimy także do domów podopiecznych, gdzie także pomagamy. Czasem słuchamy, rozmawiamy, gdy chory ma taką chęć.
B.: Starsze osoby opowiadają o rodzinnych sprawach, wspominają młode lata, chcą być wysłuchanym. Śmiać się razem.
Opiekunka powinna mieć poczucie humoru, być pogodna. Trzeba się pytać, czego potrzebują. Proponować różne rzeczy.
Początki pracy i podopieczni – czego Was nauczyli, na co zwrócili uwagę?
B.: Opiekujemy się Mariuszem, podopiecznym stowarzyszenia. Jest zdany na pomoc drugiej osoby. Bardzo go rozumiem. Cieszę się, gdy chce jeść, gdy o coś prosi. Umyję nogi, obetnę paznokcie – jego radość sprawia satysfakcję.
Każdy dobry uczynek, który powoduje radość podopiecznego, mi także daje radość. Zrobienie czegoś bezinteresownego.
S.: Podczas jednej wizyty najbardziej mnie ucieszyło, gdy zaszłam do swojej podopiecznej. Przywitała mnie: „O, jak bardzo się cieszę”. Ktoś był zadowolony, że przyszłam. Jestem komuś potrzebna, ktoś się cieszy.
Jak postrzegacie samo stowarzyszenie? Gdybyście miały podsumować Waszą pracę
B.: Spodobało mi się tutaj. Pani prezes, jej zastępca są bardzo wyrozumiali. Często sami domyślamy się, co mamy robić. Pierwsza myśl, jak wstanę to stowarzyszenie. Wsiadam na rower i jadę, bo wiem, że jestem tu potrzebna.
Dobrze się tutaj czułam, zbliża się koniec stażu. Przykro, że będę odchodzić. Na pewno nie zapomnę o tym miejscu, będę tu przychodzić.
Wspominam wigilię, było bardzo dużo osób. Było wspaniale, brak mi słów. Stoły były zaopatrzone, niczego nie brakowało. Śpiewaliśmy kolędy przy muzyce, ludzie bardzo dobrze się czuli. Bardzo to przeżywałam.
Organizowane ferie były super. Robiliśmy pączki,m faworki. Było gotowanie, pieczenie….Każdy coś robił, był czymś zajęty. Była współpraca, każdy był zadowolony.
S.: Też bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Miła atmosfera, bardzo fajni ludzie. Nie zapomnę ludzi, którzy tutaj byli.
Podczas ferii były też warsztaty artystyczne, alpaki w Dzień Zakochanych. Robiliśmy stroiki podczas warsztatów terapii zajęciowej, które będą sprzedawane na kiermaszu wielkanocnym, odbywającym się 6 kwietnia
B.: Dzieci były zachwycone zwierzakami. Zachęcam ludzi, żeby tu przychodzili. Warto tutaj być, proponować różne zajęcia. Niech to stowarzyszenie istnieje i rozwija się. Dobrze byłoby, żeby otrzymywało pomoc z zewnątrz.
*
Stowarzyszenie robi wszystko, by panie pozostały jako opiekunki społeczne w „Ósmym Kolorze Tęczy”.
5 marca, 2021 piątek at 8:00 am