A po nocy przychodzi dzień

„…Ból, cierpienie, żal oraz ogromne rozgoryczenie, które wypełniało moje serce, powoli opadały. Pretensje do Boga, że w tak okrutny sposób odbiera nam radość życia, ustępowały miejsca chęci walki o życie najukochańszego Maleństwa. Wiedziałam, że idę pod prąd, ale nie jestem na tej drodze sama, mam Boga po swojej stronie. …”

Przeczytaj historię Beatki Król z Lublina :

http://prasa.wiara.pl/doc/1146121.A-po-nocy-przychodzi-dzien